czwartek, 1 grudnia 2011

Just kiss my lips..


Dzisiaj w roli głównej produkty firmy The Body Shop. Dokładnie dwa, przeznaczone do tego samego czyli do pielęgnacji ust.Moje usta są bardzo wybredne i niestety mało produktów im odpowiada. Potrzebują ciągłego nawilżenia, bo inaczej są faktury papieru ściernego. A wtedy mogę się pożegnać z ładnym makijażem i szminką. Będąc w Body Shopie zastałam promocję 3 za 2 i przy kasie złapałam trzy mazidła. 
Używam póki co tych dwóch z racji tego, że trzeci słoiczek pochodzi również z serii Born Lippy i różni sie tylko zapachem, więc przyjdzie na niego kolej kiedy skończą się te dwa. 

Zacznę od tego, którym się rozczarowałam czyli Shea Lip Butter. Naprawdę spodziewałam się świetnego nawilżenia i odżywienia moich ust. Jednak efekt nawilżenia otrzymujemy tylko na max godzinę po aplikacji, a później moje usta wracają do swojej suchej formy, a nawet przesuszają się bardziej.. Dawałam mu kilka szans, ale za każdym razem to samo. Teraz stosuję go nawilżacz skórek w okół paznokci, co by się nie zmarnował tak jak Carmex. Plusem tego masełka jest zapach i smak - taki lekko słodkawy. Masło jak to masło jednak i pozostawia na ustach białą warstewkę, która znika dopiero po czasie.

Born Lippy zaskoczył mnie za to pozytywnie. Wydawało mi się, że będzie to coś bardziej w stylu błyszczyka i nie spodziewałam się, że zrobi na moich ustach coś więcej niż je nabłyszczy. A jednak! Nawilża i to całkiem nieźle! Nakładam go na noc, a rano usta miękkie i soczyste;) Nic tylko caaałooować:D Minusem może być zapach smak - słodkawy, wyraźnie chemiczny, ale to kwestia gustu. Aplikacja paluchem, co gorsze bardzo się to klei blech. Ale dla efektu warto. Usta wyglądają soczyście. 


Tutaj widać moje zużycie w ciągu chyba dwóch miesięcy.. W oby dwóch widać dnooo.


Born Lippy ma konsystencję błyszczyka, wodnistą i klejąca. Masełko jest zbite, ale rozsmarowywuje się dobrze.


A truskawa na mnie czeka:)

I już grudzień... Nie mogę w to uwierzyć tym bardziej, że za oknem czysta jesień i można jeszcze w porywach wyjść w krótkim rękawku.. W tym roku nie czekam specjalnie na święta, nie czuję tego klimatu i nie zapowiada się żeby to się zmieniło.. Ale kto wie? Może za tydzień będę już wydzierać gardło przy "All I want for Christmas is yoouuuuuuuuuuuuuu" :D

(Naturalnie klikając na zdjęcie powiększacie je).

2 komentarze:

  1. Zaciekawiłaś mnie tym Born Lippy, będę musiała wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Potwierdzam, używamy Born Lippy obie z moja Sister i jesteśmy bardzo zadowolone. Nieźle nawilża, ładnie wygląda, bardzo naturalnie. Siosta ma malinkowy, ja truskawę. Lubię takie owocowe, nawet nieco sztuczne, zapachy, więc mi nie przeszkadza. Jedyny minus to smarowanie się lepkim paluchem :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad! Jestem ciekawa Twojego zdania i opinii, nie czekaj więc i podziel się nią;)